czwartek, 7 sierpnia 2014

Tolerancja po azjatycku.

Już dawno temu założyłam, że moje życie będzie ciekawe tylko pod warunkiem, że będę jego ciągłym obserwatorem. Bez obserwacji i analizy jego zawiłości nigdy nie będę w stanie sprawić, aby u schyłku życia być ciekawą, pełna doświadczeń i życiowej mądrości osobą. Dlatego chłonę każdą chwilę, starając uczyć się na błędach i wyciągać z nich wnioski.

Dzięki obserwacji świata tworzą się światopoglądy czyli nasze reakcje na określone sytuacje. Jeśli jesteśmy dodatkowo obdarzeni uporem i konsekwencją, nasze światopoglady tkwią w nas mocno i żadna siła nie jest ich w stanie zmienić. Wierzę w to, że właśnie tacy ludzie są rdzeniem i podporą reszty, czyli tych którzy nie potrafia lub nie chcą nikogo podpierać.

I gdy całe życie masz takie przekonania, gdy uważasz, że światopogladów nie wolno zmieniać pamiętaj, że pewnego dnia możesz znaleźć się w Azji. I wszystko w jednej chwili może zacząć wić sie w twojej głowie jak gniazdo żmij, doprowadzajac w ostateczności do nieodwracalnych zmian w woim postrzeganiu świata.

Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o zjawisku "trzeciej płci" (Kathoey) w Tajlandii. Buddyzm, w odróżnieniu od innych religii, wyróżnia trzy płcie. Jego wyznawcy twierdzą, że każdy z nas kiedyś był lub będzie Kathoey (o matko!). Wiąże się to z Karmą, a bycie Ladyboyem ma być karą za popełnione w poprzednim życiu złe uczynki. Trzeba pamiętać, że w buddyźmie każde wcielenie jest odrębnym istnieniem, gdyż jest to religia oparta o anatman (zaprzeczenie umiejscowionego i stałego jestestwa). Sprawia to, że odradzając się w ciele Ladyboya odpracowujemy złe uczynki całkiem innej osoby. Biedni Kathoey dużo czasu poświęcają modlitwie, próbując odkupić obce winy i zdobyć dobrą Karmę. 

W Tajlandii kultura nieokazywania negatywnych emocji i wstrzemięźliwości w krytyce jest odczuwalna na każdym kroku. Sprawia to, że osoby trzeciej płci, czy o odmiennej seksualności mają jeszcze bardziej komfortowe warunki niż w innych krajach Azji. Jednak określenia "nieokazywanie negatywnych emocji" i "wstrzemieźliwość w krytyce" pasują bardziej do Europy niż Azji. Zdania te oznaczają nic innego jak to, że negatywne emocje posiadamy, chcemy krytykować, jednak pod presją określonych czynników tego nie robimy.

Istnieją trzy grupy zachowań związanych z tolerancją odmienności seksualnej. Pierwszą z nich jest model człowieka oświeconego, żąglującego argumentami zasłyszanymi w "nowoczesnych" mediach. To taki typ posła Roberta W., który "do gejów nic nie ma, ale na lesbijki to by sobie popatrzył". Są to ludzie bez zdania, typ na którym świat nie powinien się opierać, bo filar ten jest kruchy i niestabilny. Niestety, o zgrozo, nasz świat o taki filar właśnie się oparł i to właśnie tacy ludzie dokonuja teraz wyborów, gdyż są oni w ogromnej większości.

Drugi model tolerancji to permanentna nieakceptacja. I to wcale nie jest nielogiczne.
W sensie ogólnym nietolerancja, to postawa dyskryminujaca odmienność. Dyskryminacja odmienności to traktowanie osoby innej niż my nieprzychylnie i krzywdząco. Jednak nie dajmy sie zwieść, bo to nie poglądy krzywdzą ludzi lecz czyny. Jeśli jesteśmy dojrzałymi i świadmomymi ludźmi, posiadajacymi kontrolę nad własnymi czynami, permanentnie kogoś nie akceptując, ale nie krzywdząc- jesteśmy tolerancyjni. Teraz można odwrócić sytuację i zapytać, czy osoba, która jest inna od nas, a głośno krzycząca że jest taka jak my, nie robi nam krzywdy...

Trzeci model to model "azjatycki". Nazwany tak, ponieważ osobiście nie spotkałam tego przypadku w Europie, dlatego oprę się na moich doświadczeniach z Bangkoku.

Jako osoba tkwiąca dotychczas w modelu numer dwa, po przyjeździe do Bangkoku czułam wewnętrzne zniesmaczenie. Nie tylko z powodu Kathoey. Tajowie to ludzie nie ograniczający się w niczym, dlatego można ich zobaczyć w sytuacjach uchodzących w Europie za nieco intymne. Ogólnie pojęte poczucie wstydu jest tu traktowane zupełnie odmiennie. Nierzadkim widokiem jest kobieta w nocnej koszuli, która robi wieczorem zakupy w sklepie, w niskich domkach nie ma zasłon, widać jak rodzina je kolację, kładzie sie do snu. Ale najbardziej irytujące jest dłubanie w uszach, nosie, wyciskanie pryszczy, wyrywanie włosów z brody, a przede wszystkim robiene sobie tego wzajemnie, bez żadnego skrępowania na środku ulicy.
Jednak po jakimś czasie zaczełam zazdrościć im tego azjatyckiego luzu. Nie chodzi o to, że chciałabym przesunąc swoja granicę wstydu, bo to nierealne. Nie wyobrażam sobie siebie w koszuli nocnej na ulicy. Nikt kto się tu nie urodził nie będzie taki jak oni. W Bangkoku można spotkać wielu obcokrajowców, którzy tego próbują, ale widok jest żałosny i żenujący. Temat ten jest na tyle szeroki, że bedzie o tym osobny post o tytule: Dziwacy w Bangkoku.
Po prostu Azjaci mają to w żyłach, płynie to w nich razem z krwią, otrzymują to wraz z wychowaniem, kulturą, religią i klimatem. Istnieje słowo doskonale określające ich mentalność. Thai. Wolność.

Model tolerancji azjatyckiej opiera się o wolność. Ja jestem wolny i ty jesteś wolny. Nie ma wyśmiewania inności, bo dla Tajów nie jest to wcale śmieszne. I to w każdej sferze. Przerysowani Ladyboye chodzą po ulicach i mimo, że bardzo starają sie zwrócić na siebie uwagę, patrza na nich jedynie turyści. Widziałam dziewczynę z zespołem Downa, podajacą jedzenie w restauracji. Widać było na jej twarzy radość z tego, że jest potrzebna. W KFC i McDonaldzie pracują ludzie głuchoniemi, gdyż dla Tajów jest to zajęcie nie wymagające słuchu. Usprawniono obsługę poprzez tabliczki z językiem migowym i menu gdzie można wskazać zamówienie. Wolność to równe prawa dla wszystkich, choć tak, jak nie ma pełni szczęścia, tak nie osiągniemy też pełni wolności.

Warto zaznaczyć, że tutejsza niewymuszona tolerancja, wynikająca z azjatyckiej natury powoduje, że nikt nie czuje się uciśniony. Nie ma parad równości, palącej sie wiecznie tęczy ani partii politycznych z kolorowymi pajacami. W Tajlandii, kraju ekstremalnie tolerancyjnym ludzie angażują sie w sprawy polityczne kraju, w którym tak wiele się dzieje, dbaja o rodzinę i celebrują wartości religijne. Niby tacy prymitywni, dłubiacy w nosie i zachowujacy sie głośno w toalecie (naprawdę głośno!), a jednak poważni i skupieni na tym co jest ważne.

Jestem tutaj tylko gościem, postronnym obserwatorem, a to co obserwuję mogę potraktowac jak kolejne życiowe doświadczenie. Teraz już wiem, że jest różnica pomiedzy akceptacją a obojętnością, że tolerancja działa jak miecz obusieczny. "Ja jestem wolny i ty jesteś wolny", zabierąjąc coś innym, zabieramy to również sobie.


Moja koleżanka z pracy, według mnie najładniejsza ze wszystkich kobiet w firmie. Urodziła się jako mężczyzna.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz