piątek, 8 sierpnia 2014

Ciekawostki z Tajlandii, o których nie przeczytasz w przewodnikach.

Ponieważ są osoby, które musiały mój wczorajszy post czytać kilka razy (gorąco je pozdrawiam!), dzisiaj dla odmiany temat będzie lekki i typowo weekendowy.

Dziś opiszę ciekawostki z Tajlandii, a większości z nich nigdy nie przeczytacie w przewodnikach. Niektóre z poruszonych dziś tematów rozwinę w przyszłości w osobnych postach, a niektórym wystarczy dzisiejsza wzmianka.
Muszę się przyznać, że robię to również dla siebie. Zauważyłam, że wiele kwestii, które jeszcze trzy miesiące temu niesamowicie mnie dziwiły, dzisiaj spowszedniały i stały się niemal niezauważalne. Wpis ten będzie mi przypominał to, co z czasem, być może mi umknie. Będzie to pierwsza część cyklu, gdyż ciekawostek jest bardzo dużo, nie sposób ich opisać w jednym poście, nawet ograniczając temat do minimum. Więc zaczynamy!


Tajowie są naprawdę niscy! Całe życie byłam przekonana, że to mit i zaskoczyło mnie bardzo, gdy zauważyłam, że 20-30% spotkanych tajskich meżczyzn jest mojego wzrostu (160 cm !). Jeśli ktoś wybrał Tajlandię na miejsce do życia, a natura obdarzyła go wysokiem wzrostem (jak mojego męża- 190 cm), może spotkać go wiele niespodzianek. Tajlandia jest zaprojektowana dla małych ludzi, co widać wszędzie- począwszy od przejść, uliczek, zabudowań pod którymi trzeba sie schylać po wszelkiego rodzaju odzienie, buty, paski...  Siedzenia w typowo tajskiej komunikacji miejskiej są wąskie, a ci którzy mają powyzej 180 cm wzrostu musza stać schyleni. W czasie pory deszczowej, którą mamy teraz w pełni, Tajowie konstruują nad swoimi ulicznymi stoiskami prowizoryczne daszki, które nie przewidują przejścia pod nimi osoby wyższej niż oni. Gdy przywykniemy do widoku małych i drobnych tajów każdy Europejczyk wydaje się nam olbrzymem.

Jeśli jesteśmy przy temacie wielkości, warto poruszyć legendarną kwestię rozmiarów tych partii ciała, których zazwyczaj nie widać na pierwszy rzut oka. Najpierw faceci. Wszystko wskazuje na to, że plotki nie kłamią. Jestem w posiadaniu kilku nieoficjalnych informacji, potwierdzajacych, że scena z Hangover 2, (ta z gniazdem pająka i grzybkiem chitake) jest żywcem z życia wzięta. Ten kto oglądał wie o czy mówię :)


Jeśli chodzi o kobiety, to plotki równiez okazały się prawdą- nie mają one kobiecych krągłości tak uwielbianych przez Latynosów. Typowo zbudowana Europejka ma więc w Azji ogromne problemy z zakupem bielizny.



W Tajlandii wcale nie je się pałeczkami. Pałeczki są oczywiście w użyciu jak w całej Azji, jednak je się nimi wyłacznie zupy z makaronem i wszystko co łatwo nimi wyciągnąc lub wyłowić. Resztę dań je się widelcem i ... łyżką. Noża nie używa się z prostej przyczyny. Kuchnia tajska nie przewiduje na talerzu niczego co wymagałoby krojenia. Wszystko jest rozdrobnione do właściwej wielkości. Łyżka zaś okazuje sie niezastąpiona w przypadku dań z ryżem, wszystko ładnie nasuwa się na nią widelcem, a jedzenie pozostaje czystą przyjemnością. Na początku próbowaliśmy walczyć widelcami, jednak wychodząc z założenia, że naśladując tubylców zajdziemy dalej, dziś wszyscy jemy po tajsku.



Puder jako "lek na całe zło". Zło to mocne określenie na klimat, jednak ja czuję się upoważniona do takich słów. Przyjeżdzając tu w środku tajskiego lata doświadczyliśmy na własnej skórze określenia "goraco jak w piekle". W pierwszym dniu udar cieplny, w kolejnych straszne cierpienia, a temperatury dochodziły do 40 stopni. Dodatkowo temperaturze tej towarzyszy wysoka wilgotność powietrza, co uniemożliwia zaczerpnięcia pełnego oddechu, a mokre ubrania przylepiają się do ciała. Bangkok to najgorętsze miasto świata, a my opuściliśmy Polskę w kwietniu, nasze organizmy nie były przygotowane na taki szok termiczny. No i w tym przypadku obserwacja tubylców znów okazała sie pomocna. Każdy Taj używa.... pudru. W supermarketach są całe działy z pudrami- dla mężczyzn dla dzieci, zapachowe, antybakteryjne. Każdy z rodzajów ma skalę chłodzenia, gdyż do wiekszości z nich dodaje się chłodzący mentol. Oczywiście puder, ile by się go na siebie nie nasypało, nie zniweluje uczycia gorąca, jednak w doskonały sposób zapobiega wszystkim skutkom ubocznym upału i wysokiej wilgotności powietrza.


Białe jest piękne. Tajki jako ideał piękna uważają białoskórą kobietę. Nie w znaczeniu rasy, a rzeczywistego koloru skóry. Rzecz nie dotyczy oczywiście tylko kobiet, jednak tak jak na całym świecie, również tu, jest to płeć piękniejsza, bardziej dbająca o swoją fizyczność. Dlatego w Tajlandii robi sie wszystko żeby mieć białą skórę. Począwszy od kremów wybielajacych (które ponoć i tak nie działają) poprzez kliniki, świadczące usługi wybielania, aż do fizycznej przed nim ochrony (np. stara dobra parasolka). Ekstremalne przypadki to osoby pracujace na słońcu (np. na budowie), które zakrywają każdy skrawek skóry łącznie z twarzą. Na głowie noszą specjalny rodzaj nakrycia z daszkiem spod którego widac tylko oczy. Był to dla nas niesamowity widok, kiedy w trakcie lata widzieliśmy grupy ludzi wracających z budowy odzianych od stóp do głów w kilkuwarstwowe ubranie.



Testosteron. A raczej jego brak, powoduje że tajscy mężczyźni w oczach Europejek są wyjątkowo nieatrakcyjni. Nie mogłam znaleźć żadnych informacji naukowych na ten temat, choć od pierwszego dnia pobytu ta kwestia mnie nurtuje. Co się stało tym mężczyznom? Kto im to zrobił? Nie trzeba badań hormonalnych, żeby domyslić się, kto (a raczej co) jest tu winien. Tajowie nie mają masy mięśniowej, są drobnej budowy, nie maja zarostu. Siedzą wieczorami w kilkuosobowych grupach i wspólnie oglądają kiczowate tajskie telenowele miłosne. Tu pierwszy raz w życiu zobaczyłam mężczyznę, który zaczepia mojego Bąbelka i mówi do niego zmienionym głosem- takim jakim mówia kobiety do słodziutkich bobasków. Co więcej takich mężczyzn spotykam przynajmniej raz dziennie (tak, też rozważałam czy to nie podryw "na dziecko"). Nic dziwnego, że Tajkom podobaja się obcokrajowcy. Większość z nich marzy o białej sukni i białym mężu i co najistotniejsze bardzo wielu marzenia się spełniają bo...


Tajki są przepiękne. To takie zadośćuczynienie za mężczyzn. Natura obdarzyła je pięknymi, lśniącycmi włosami, zdrową, jędrną skórą i potworną ilościa kobiecości. Nigdy nie zachwycałam się urodą azjatycką, jednak muszę skłonić głowę i przyznać, że zasługują na miano najpiekniejszych kobiet jakie widziałam. Oczywiście nie mieszkam w męskim raju- są tu też kobiety z bieguna przeciwnego, jednak tych pierwszych jest tu zdecydowanie więcej. Dodatkowo dieta azjatycka powoduje, że maja niesamowicie smukłe ciała, wszystko co na siebie narzucą leży na nich idealnie, kiczowate ubrania nabierają wartości, a małe dłonie i stopy są słodkie i rozbrajające. Takie są własnie Tajki i nie ma co się dziwić, że ich uroda wodzi na pokuszenie wiele meskich dusz... i ciał :)

A na zakończenie wpisu, trochę przyjemności dla męskiej części czytelników. I naprawdę tak to tutaj wygląda :)





3 komentarze :

  1. Tajki, choć nie wszystkie lubią utrzymywać jasny kolor skóry i powodów jest kilka: telewizyjne gwiazdy z teledysków pompujące grubą kasę w kiczowate teledyski, zwykła moda, przypodobanie się Farangom (chociaż to błąd, bo chyba faceci lubią delikatnie przypieczone słońcem kobiety), no i chyba główny powód to fakt, że czarny kolor odzwierciedla robotnika fizycznego na dachu, czy pracownika na polu ryżowym wystawionym na słońce - tych z najniższych warstw społecznych. Chociaż też nie do końca, bo ci są cali zakryci, więc nie ma mowy o opalaniu. W skrócie nowoczesne "rasistowskie" Tajki nie lubią Czarnuchów. Biedne Murzyny mają przekichane na każdej płaszczyźnie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Same plusy dla farangów. Nie dość, że są jak wilki w stadzie dorodnych owiec, to jeszcze żony wilczyce muszą podwójnie dbać o swoich drapieżników, aby nie ciągnęło ich do lasu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące ciekawostki. Co do wyglądu kobiet z Tajlandii to po prostu tak jest i tyle w temacie :) Mężczyźni mogą się zachwycać bez końca!

    OdpowiedzUsuń